czwartek, 21 lutego 2013

Dzisiaj próbka moich wieczorno-nocnych wypocin. Nie wiem, czy będę kontynuować, ale jestem ciekawa, co myślicie. :)


                                                                    *

Halina
Łatwo do nas trafić. Wystarczy zaopatrzyć się w dobrą mapę. Czasem atlas to za mało, więc o pomoc można poprosić przypadkowych przechodniów. Z przykrością stwierdzam, że rzadko ktoś bywa w naszych okolicach. Dzieje się tak dlatego, że to miejsce nie jest stworzone dla ludzi szczęśliwych. Rzadko odwiedzamy miejsca, w których czujemy pewien dyskomfort. Nie mam tutaj na myśli szkoły, bo w gruncie rzeczy, nie jest i nigdy nie była taka zła. Dotarło to do mnie dopiero po zburzeniu podstawówki.
Często odnoszę wrażenie, że jesteśmy kojarzeni z symbolem śmierci. Starość, jako nieodłączna alegoria kresu. Brzmi, niczym teza wyimaginowana przez naukowca. Niestety, taka jest prawda. Brakuje nam ostrej kosy, którą moglibyśmy atakować wybrańca, zgubiliśmy gdzieś czarną płachtę, a mimo to, nasza fizjognomia zdradza więcej, niż byśmy chcieli.
Przyrównuje się naszą niesamodzielność do dziecięcej bezsilności. Przerastamy niemowlaki doświadczeniem, ale to oni są silniejsi. Fascynuje ich wszystko, co kolorowe, dźwięczne i kształtne. Nas nie interesuje nic. Czekamy na śmierć z zegarkiem w ręku, wyrywając przy tym kartki z kalendarza. Wściekamy się, bo nasza cierpliwość też ma swoje granice.
Tak,  jak powiedziałam, bardzo łatwo do nas trafić, rzetelnie uprzedzam, że o wiele gorzej tam wytrzymać.

Kazimierz
Nie mam pretensji do Anity, a tego jej Mirka to nawet lubię. Łebski facet. Firmy nie ma, ale na chleb im wystarcza, więc po co się czepiać, że nie chodzi w garniturze? Odwiedzili nas jakieś pół roku temu, chyba dwa dni przed Wielkanocą. Byli tylko na chwilę, mówili nawet dlaczego tak krótko, lecz moja pamięć już nie ta, co kiedyś. Przywieźli nas tutaj, bo przedszkola są tylko dzieci. I to nie dla tych pociech, które noszą pampersy mimo siwych włosów. Oczywiście, nas ten problem (jeszcze) nie dotyczył, ale skoro jesteśmy tu gdzie jesteśmy, to widocznie sprawialiśmy kłopot.
Chciałbym mieć nadal swoją czuprynę i bocianie mięśnie. Czasem ubolewam nad tym, że moje swetry są za grube i zbyt ciemne. Projektanci, czy jak ich tam zwą, wychodzą z założenia, iż każdy staruszek przyodziewa tylko szarobure stroje. Pozwolę zrobić z siebie pingwina dopiero w trumnie.

3 komentarze:

  1. Piszesz w świetny,inteligentny sposób.Podoba mi się.Będę tu zaglądać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba. Chce się doczytać do końca to co piszesz, a niełatwo to osiągnąć :)

    OdpowiedzUsuń